Howdy pardner!
No dobra, to nie do końca organizacja, ale...
Na pewno ich widziałeś. Charakterystyczny mundur z tymi oznaczeniami, taka tarcza jak u kapitana Ameryki... Przedwojenny komiks, pokażę Ci. Są w każdym większym mieście, patrolują Pustkowie... No i trzymają Kanadyjczyków na północy, a to nie jest łatwa sztuka, powiem Ci. Mają nawet prezydenta i cały rząd, no, raczej namiastkę rządu, tu, w Vegas. Chcą coś robić i robią co mogą, choć czasem mają związane ręce jak w przypadku tamy Hoovera.
...
Wiesz, to smutne i gorzkie. Cholernie. Banda idealistów, którzy wierzą w odrodzenie Ameryki i dążą nie tylko do tego, by wypchać sobie kieszenie dolcami, ma wielu przeciwników. Od zwykłych, poślednich band grasujących na Pustkowiu, przez gangi, aż wreszcie na Kanadzie i... I tych bogatych bubkach. Tak, dobrze słyszysz. O'Drain i reszta tej pieprzonej szajki, mimo iż oficjalnie je popierają, trzymają Nowe Stany w garści. A banda idealistów jest ciągle za mała. Ciągle brakuje wyszkolenia i rekrutów. Ciągle kolejne patrole nie wracają z pustkowia, bo natrafiły na zbyt duży opór. Ciągle jakiś kanadyjski bysior uśmierci któregoś weterana, który zaczynał od raczkowania pod gradem kul. Ciągle zadłużają się na nowo u potentatów. Taka prawda bracie. Dlatego gdy widzę kogoś, kto błyska nieśmiertelnikiem zdartym z trupa któregoś z żołnierzy, sięgam po dwururkę. W imię wyższych spraw, kurwa ich mać.
Offline